piątek, 15 maja 2015

Rozdział ósmy. Jak nic będziemy na okładce!

Justin zaproponował mi, że mnie odprowadzi, bo było już ciemno. Z resztą w zimę zawsze robiło się tak szybko. Trochę czasu nam zleciało u Ari. Do tej pory serce przyspiesza mi przez jego obecność. Staram się to ignorować. Spojrzałam na niego. Na dworze była minusowa temperatura a on zmarzniętymi dłońmi stukał SMS. Nagle niespodziewanie się odezwał.
-Co robisz w Wigilię?
-Usługuję przy kolacji.-powiedziałam z pogardą.
-Co?- zapytał.
- Pamiętasz jak kazałam nam się skradać do pokoju? To głównie przez moją ciotkę. Przez rok czasu, który tu spędziłam targała mną ja szmatą. Może się niedawno postawiłam jednak nadal skutecznie niszczy mi życie.
-Kto powiedział, że spytasz się jej o zdanie?-kąciki moich ust lekko uniosły się ku górze.
-A co na to twoi rodzice?-pokazał mi SMS-a
 Może zaprosisz swoją przyjaciółkę na wigilię? Tą o której mówiłeś, że jest taka piękna ? 
Uśmiechnęłam się do ekranu
-Mówisz o mnie ludziom?
-Kilka razy być może coś mi się wymsknęło...- powiedział jak zwykle NIE zażenowany.
-Jak ty to robisz?
-Co?
-Nigdy się nie wstydzisz, nie przejmujesz i cały czas się uśmiechasz nawet jak jest źle.-powiedziałam na wydechu.
-Sława zrobiła swoje.-odparł
-Gwiazdorek!-stwierdziłam za co dostałam śnieżką w tył głowy. Oczywiście się odpłaciłam. I rozpoczęła się wielka bitwa na śnieżki. Nasza zabawa skończyła się na robieniu aniołków w śniegu.-Justin zepsuła ci się fryzura.-powiedziałam z udawanym przerażeniem. Juss usiadł na mnie okrakiem.
-Nawet jak są nieperfekcyjne to wyglądają seksownie i nie możesz oderwać od nich wzroku.-zarzucił włosami
-Oh jakiś ty skromny.-zaczął przybliżać swoją twarz do mojej. Kiedy nasze wargi miały się złączyć przerwało nam biały błysk aparatu. Odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni.
-W nogi!-rzuciliśmy się ku domu Justina, który był po drugiej stronie. Nie wiem co mi odbiło, żeby całować się z nim pod jego własnym domem. Choć prawdę mówiąc to on chciał pocałować mnie.-Gdzie w tych chwilach jest Kenny?!-Wbiegliśmy do domu. Po zamknięciu drzwi oparliśmy się o nie plecami, i zsunęliśmy na ziemię.
-Jak nic będziemy na okładce.-stwierdziłam po czym zaczęliśmy się szaleńczo śmiać. W takim stanie zastała nas Pattie.
-Boże jesteście cali mokrzy!
-Nie cali mamo...bielizna pozostała sucha.
-Idźcie do pokoju i wejdźcie pod koc.-pokazała dłonią na schody. Ochoczo wbiegłam na górne piętro zastanawiając się jak wygląda jego pokój. Dom był piękny pewnie wydał na niego sporo pieniędzy. Ujrzałam drzwi z tabliczką "gwiazdka popu "
-Strzelam, że to tu.-wskazałam na nie.
-Oczywiście.- wyszczerzł się
-Włączmy MTV !
- Dobrze... - chciałam zobaczyć czy nie jesteśmy w telewizji, a MTV było pierwszym kanałem który przyszedł mi do głowy. Jak zwykle miałam racje, prezenterka która nawiasem mówiąc miała jakieś piętnaście lat już prowadziła "profesjonalny" monolog.
-Sławny na cały świat, gwiazdor dzisiejszego popu, Justin Bieber najwidoczniej próbuję leczyć rany po związku z Seleną Gomez. Czyżby próbował wzbudzić jej zazdrość, specjalnie całując pewną dziewczynę ? Anonimowa nastolatka jak nasze źródła donoszą Belieberka, nie miała najmniejszego problemu gdy Juss ją obmacywał  myślimy jednak że rodzice dziewczyny uznają to za skandal. Czy gwiazdka wywoła kolejne zamieszanie ? Szczegóły na naszej stronce internetowej !

Jeszcze przez chwilę wpatrywaliśmy się ślepo w ekran. Justin wyglądał na zmieszanego tą sytuacją więc zaczęłam się śmiać. Od razu się rozluźnił.
- Przepraszam zapomniałem o kochanych paparazzi.
- Nic nie szkodzi. Już ich lubię, dzięki nich jestem w MTV. Może nawet zacznę to oglądać ?- Justin wlazł pod koc kładąc laptopa na kolana.
-No chodź słowa mamy są święte.-podniósł skra wek koca po jego prawej stronie.
-Słowa mamy są święte!-przedrzeźniałam go. Wlazłam niezgrabnie pod okrycie i przytuliłam się. Resztę wieczoru spędziliśmy na oglądaniu filmów. Śmianie się z jakiejś starej komedii przerwała nam Pattie.
- Nessa, może zostaniesz na kolacji ? -zapytała z ciepłym uśmiechem, któremu odmówić się nie dało.
- Odmówić pani do grzech.
- Mów mi Pattie, aż taka stara nie jestem. - zaśmiałam się i pokiwałam głową. Czemu w tym kraju do nikogo nie mówi się pani/panie tylko po imieniu? Dziwnie się czuję w Polsce, w której wcześniej mieszkałam było inaczej. Jednak tutaj ludzie są sympatyczniejsi. - Zejdźcie za dziesięć minut.
- OK. - odparł Justin.- Odłożyliśmy laptop na bok a on zaczął się śmiać. ZNOWU.
- Brałeś coś dzisiaj ?- podniosłam pytająco brew a Justin uderzył w mój czuły punkt... zaczął mnie łaskotać. Prawie na mnie leżał, patrzył w moje oczy z rozbawieniem. W takim stanie zastała nas Pattie.
- Kol... - zająknęła się. - na... na stole - zepchnęłam Justina na podłogę, z hukiem upadł.
- Auu... - złapał się za tył głowy.- brutalniej się niedało ?
- Starałam się. - odparłam z miną szczeniaczka, zeskoczyłam z łóżka
- Dobrze zrobiła. Chodźcie gołąbeczki.
- Do niczego nie doszło...- wymamrotał, zamknął mi drzwi przed nosem wychodząc z Pattie i dodał,tak bym nie usłyszała-... bo musiałaś się wciąć

Do domu wróciłam późno. Zegarek w telefonie wskazywał 00.27 a ja jakby w transie spoglądałam za okno. Luksusowy samochód Justina sunął powoli po drodze. Chłopak zaparkował. Patrzeliśmy się przez chwilę w budynek.
- Może lepiej wejdę do środka sama.
-No dobrze... Jesteś pewna ?
- Tak Pattie pewnie się martwi, długo cię nie ma.- ucałowałam jego policzek i odwzajemniałam uśmiech.
Poszłam w stronę pokoju, w którym jak zauważyłam paliło się światło. Cat siedziała na parapecie wpatrzona w okno. Gdy tylko mnie zobaczyła zerwała się na równe nogi.
- Czemu ty zawsze przesiadujesz w moim pokoju ?-zapytałam.
- Martwiłam się o ciebie, kto cię podwiózł ? Ładne auto. Czy to Bentley?
-Tak to Bentley, ale go na takie stać. Podwiózł mnie Justin -wymamrotałam po cichu a jej oczy powiększyły się.
- Dlaczego musiał się zakochać akurat w tobie ?
- CO ?
- Oglądałam MTV ! Nikt takich włosów jak ty. One nie są rude...są pomarańczowo- rudo- brązowo- siwe! No jak mogłaś ? Jak ? Nawet jednego pasma!
- O czym ty mówisz?
- Och gdy miałam siedem lat złożyłyśmy sobie przysięgę. Jeśli ja zobaczę na ulicy Jacksona albo ty Justina przyniesiemy drugiej kosmyk włosów ! - wyjęła z koszuli nocnej skrawek papieru na którym był kontrakt pisany wielkimi dziecięcymi literami. Zaśmiałam się i przytuliłam ją.
- Tego ci nie załatwię, bo nikomu nie daje dotykać swoich włosów, ale może załatwię ci jego kurtkę ! - podskoczyła w powietrzu i położyła się w MOIM łóżku.
- Nienawidzę mojego pokoju. Twój jest przytulny. Śpię z tobą i kropka.
Westchnęłam i poszłam do toalety by przebrać się w koszulę nocną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz