- Panno Castion, co takiego interesującego widzi pani w tym oknie ?-zapytał nauczyciel.
- Nic. Tylko zastanawiam się czy nie wyskoczyć. - kiedy zorientowałam się co powiedziałam szybko zakryłam usta dłonią. Klasa wybuchła śmiechem. Długo się nie uspokoili, ale moje myśli znów dosięgły Justina i naszych spojrzeń.
Bo te motylki w brzuchu, oznaczały obrzydzenie, prawda ?
***
Wychodziłam już z klasy gdyż była to ostatnia lekcja, mój wzrok dosięgnął Justina wesoło rozmawiającego z Chrisem i Ryanem, coś ukuło mnie w serce. Czy możliwe, że on mi się podoba. Nie, jeszcze nigdy nie byłam nawet zauroczona. Pewnie nawdychałam się za dużo oparów na chemii. Gdy przechodziłam obok nich, złośliwy Ryan rzucił komentarz.
- Nasza ruda śmieciara idzie ! - Justin spojrzał na niego zdziwiony, a ja pobiegłam wypuszczając z moich oczu słone łzy. Mieli rację ciuchy były z lumpeksu. Biegłam długo, nie zwracając uwagi na bolące nogi, i kłucie w boku. Niewiele widziałam ponieważ moje oczy zaszły łzami. Kiedy stanęłam z wycieńczenia, usiadłam pod starym dębem. Rozejrzałam się dookoła, nie miałam pojęcia gdzie jestem, ale teraz się tym nie przejmowałam. Dałam ujście emocją. Wyciągnęłam temperówkę i chwilę rozkręciłam ją za pomocą wsuwki. Chwyciłam niewielką żyletkę. Przez chwilę zastanawiałam się czy to, aby dobry pomysł. Mama nie mała racji. Niektórzy po prostu są skazani na cierpienie. Przybliżyłam ,żyletkę.
-Pierwsze za to ,że jestem taka słaba.
-Drugie za to ,że byłam taka naiwna.
-Trzecie za to ,że nie dałam rady.
-Czwarte za to ,że upadłam i nie dałam rady się podnieść.
-Piąte za to ,że..
"Piąte cięcie to było jej ostatnie cięcie. Bez rymu i intencji...Cięcie przez które przestało bić jej serce."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz