niedziela, 26 kwietnia 2015

Rozdział piąty. Ruda panna Grande.

Oczami Justina
Moja mama jak zawsze rano robiła mi śniadanie. Stanąłem na końcu schodów i patrzyłem na najważniejszą kobietę w moim gwiazdorskim życiu. Nie zauważyła mnie na początku. Wywijała biodrami do piosenki " Baby" oczywiście mojego autorstwa. Podszedłem i pocałowałem ją w polik.
-Cześć mamo, - powiedziałem śmiejąc się z niej ukradkiem.
-Yyy...Yyy... N-na blacie masz kanapki, i-idź bo się spóźnisz ! - jąkała się zażenowana,a ja roześmiałem się, pochwyciłem chlebak i pocałowałem ją w policzek. Gdy wychodziłem do moich uszu dobiegła mnie melodia mojej własnej piosenki. Nie wiedziałem, że mam Belieberkę w domu... One są wszędzie. Ruszyłem do szkoły zakładając po drodze słuchawki ,przez przypadek zobaczyłem Chrisa idącego przez miasto z posiniaczoną twarzą. Chyba dostał mocniej ode mnie. Za nim się obejrzałem byłem już w budynku stojąc przed salą od biologi. Ropuchy jeszcze nie było, co znaczyło, że ten jeden jedyny raz się nie spóźniłem. Amen. Vansessa widocznie nie miała tyle szczęścia, wbiegła zdyszana do klasy już w trakcie lekcji. Nauczycielka spojrzała na nią surowo. Gdyby wzrok mógł zabijać Nessa dawno padła by na ziemię.  Jak zwykle usiedliśmy razem, lecz ona nawet nie obdarzyła mnie spojrzeniem czułem się... nie fajnie ( żeby nie przeklinać !) dziewczyna wyjęła zeszyt i zaczęła robić notatki. Starałem się oderwać od niej wzrok, jednak coś mi nie pozwoliło.
- Przepraszam. - powiedziałem szeptem.
- Za co? - zapytała nie odrywając wzroku od kartki, wciąż sunęła po niej długopisem.
- Byłem idiotą.
- Odkryłeś Amerykę.- mruknęła niechętnie na mnie spoglądając.

Oczami Vanessy

- Nie chciałem, żebyś mnie widziała. - wskazał na obitą twarz. - wcześniej było gorzej.- dodał, ale nie mogłabym sobie tego wyobrazić.
- Za to ja chciałam cię zobaczyć. - zanim przekalkulował to mój mózg, niewyparzona gęba przemówiła. Chłopak uśmiechnął się triumfalnie. - To nie znaczy, że chcę cię widzieć teraz.- nadal szczerzył się jak głupi.
- Kłamiesz.-stwierdził jakby była to najoczywistsza rzecz na Ziemi. Prychnęłam wściekle.
- Nie nie kłamię. - i wróciłam do zadania które powierzyła nam ropucha. Czasem miałam ochotę na niego spojrzeć, ale się powstrzymywałam wiedząc, że wtedy nasze spojrzenia by się skrzyżowały. Nie miałam ochoty na epidemię motyli.
-Czemu na mnie nie patrzysz?
- Bo nie lubię motyli...- złapałam się za usta.
- Ja za to bardzo lubię. - śmiał się pod nosem, poruszając brwiami. Uratował mnie dzwonek. Jednak zanim wyszłam uderzyłam go podręcznikiem w tył głowy.
- Trzeba potem spalić tą książkę.- mruknęłam pod nosem, w trochę lepszym humorze.
***
Ariana Grande była zwykłą nastolatką taką jak ja. Z takim wyjątkiem, że ją każdy lubił a mnie nikt. Do wszystkiego była nastawiona pozytywnie, dążyła do celu dobrze przy tym wyglądając. Zazdroszczę. Wrażliwa i bardzo inteligenta dziewczyna to marzenie większości chłopaków. Optymistyczna nawet w stosunku do mnie. Ostatnio nawet się do siebie zbliżyłyśmy kiedy zobaczyłam jej aferę z siostrą. Okazało się, że nasza słynna, piękna Grande niema najlepiej w domu. Jej starsza siostra targa nią jak szmatą. Mieszka nie daleko mnie, ma kochających rodziców, jednak Emma to wcielone zło. Zobaczyłam jak ciągnie ją za włosy przed wejściem do domu. Pod wpływem emocji wyciągnęłam komórkę i zaczęłam nagrywać.
- Hej Emma ! -spojrzała na mnie zdziwiona i puściła Arianę- Jak myślisz ile osób z naszej szkole zobaczy to w necie ? Może nawet twoi bardzo nowocześni rodzice ? - mruknęła coś pod nosem wchodząc do domu, i zostawiła zapłakaną Arię na schodach. Podbiegłam do niej i mocno ją przytuliłam. W nie których momentach właśnie uścisk znaczy najwięcej.
-Dziękuję. - wyłkała. - Co powiesz na lody ? -zapytała z błyskiem oku, który nie był łzą.
- Dobrze chodźmy...- i jak mała dziewczynka poderwała się robiąc piruet. - W końcu rude muszą trzymać się razem
I poszłyśmy.
Od tamtej pory zostałyśmy przyjaciółkami. Co prawda ona nie wie o mnie tyle co ja o niej, ale z czasem się to zmieni. Tyle, że jej serce nadal zaczyna bić szybciej na widok Justina. Tak jest Beliebers. Nie rozmawiam z nim zbyt często, chyba, że na lekcjach. Kiedy plotkujemy mój mózg przestaje myśleć racjonalnie i zawsze palnę coś głupiego. On tylko się śmieje. I tym mnie denerwuje nie widzi, że to dla mnie trudne ? Dla takich właśnie ludzi Bóg obdarzył nas środkowym palcem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz